Wake up Samurai
To pierwszy wpis na tym blogu, więc nie będzie ani wybitny, ani konkretny, ani wyliczony. Będzie raczej kubłem do którego trafi to co kłębi się w mojej głowie bezładnie od dłuższego czasu. Kłębkiem nici z którego pewnie z czasem zacznę wyplątywać pojedyncze, i układać obok siebie jedna po drugiej. Być może powinien to być raczej pamiętnik, niż publiczny blog, ale mam przynajmniej dwa argumenty za tym, aby było inaczej. Pierwszy jest taki, że mam pewność, że nie znalazłbym w sobie na tyle determinacji, aby zmusić się do systematycznego pisania do szuflady. Mam natomiast przekonanie, że będzie to dla mnie cenny trening formułowania myśli i nie powinienem z niego rezygnować. Drugi, że mimo tego braku determinacji mam potrzebę aby zostawić w tym świecie coś, co sprawi, że będzie choć odrobine lepszy. Z tego wynika też, że mam i śmiałość do stwierdzenia, że myśli te są na tyle rozsądne, że będą miały raczej pozytywny wpływ na ludzi, niż negatywny. I teraz napisawszy to, sam już uśmiecham się do siebie z powątpiewaniem, ale robienie kroku w tył w tym momencie byłoby całkiem bez sensu.
Pamiętam jak w liceum pierwszy raz dostałem z kartkówki z matematyki 1. To był wielki szok dla nastolatka, który gimnazjum zamykał ze średnią powyżej 5, w tym z 6 z matematyki. Szat nie rozdzierałem, ale był płacz i zgrzytanie zębów. Jakkolwiek nie brzmiałby z dzisiejszej perspektywy tragizm bani z matematyki, mój ówczesny dysonans poznawczy był kolosalny. Moje “ja rzeczywiste” zderzyło się z moim “ja idealnym” nie wierząc w to, że wzorowy uczeń jakim był w zasadzie bez wysiłku, mógł dostać ocenę niedostateczną. Najgorsze, że wiedziałem, że na nią zasłużyłem. Najgorsze albo najlepsze bo był to chyba pierwszy oprzytomniający policzek jaki dostałem od życia, a co ważniejsze, policzek który zadziałał.
Nawet jeśli wygrałeś w loterii genowej i znalazłeś się z prawej strony rozkładu Gaussa pod względem jakichkolwiek predyspozycji, nie ma możliwości aby to wystarczyło Ci aby osiągnąć sukces. To czego potrzebujesz to zawsze jest ciężka praca. Zaskakujące było kiedy zorientowałem się, że paradoksalnie mniej uzdolnieni ludzie szybciej się o tym dowiadują i w rezultacie mają przewagę nad tymi “wybitnymi”. Ponadprzeciętność rozleniwia człowieka do szpiku kości, szczególnie w sytuacji, kiedy po prostu musi wypełnić wyznaczone wymagania, które na domiar złego są daleko poniżej jego możliwości. Wypełnia je i w rezultacie nie dość, że chwalą go za ułamek wysiłku jaki mógłby faktycznie włożyć w zadanie, to jeszcze tyle wystarcza, aby być wyraźnie lepszym od innych. Po co wkładać więcej wysiłku w zadanie, w którym już osiągnęliśmy 100% tego co przewidzieli dla nas nasi nauczyciele. Trzeba wykazać się wyjątkową roztropnością aby znaleźć samemu dla siebie odpowiednią skalę. Wydaje mi się też, że dla dziecka, czy nawet nastolatka jest to niemal niemożliwe.
Dlatego potrzeba jest, aby każdy z nas się obudził. To nie tak, że zacznę wam teraz sprzedawać ekstra szkolenia z wybudzenia trzeciego oka w piątej gęstości w promocyjnej cenie early-bird 1999zł. Ale faktem jest, że żyjemy w czasie czwartej rewolucji przemysłowej, która stawia nas przed całkiem nowymi wyzwaniami. Globalizacja, przeładowanie informacjami, wszystkie smart-dynksy i sztuczna inteligencja myśląca za nas. Już od kilkunastu lat nie potrzebujemy się uczyć aby wiedzieć jak coś zrobić. ale po to aby umieć myśleć i nie popaść w najnowszą chorobę cywilizacyjną - gnuśność. Tak jak ćwiczymy swoje ciała, aby nie zdewastowała nas praca biurowa, tak musimy ćwiczyć swoje umysły aby nie zostać głupimi panami inteligentnych rzeczy. Musimy rozwiązywać zadania matematyczne nie po to aby obliczyć ile zapłacimy za zakupy ale po to aby mieć umysł ostry jak żyletka. Musimy się uczyć języków nie po to aby umieć się nim posługiwać ale po to, aby tworzyć nowe połączenia nerwowe w swoim mózgu. Musimy czytać książki nie po to aby się czegoś dowiedzieć ale po to aby uczyć się formułować swoje myśli. Jasne, że ChatGPT zrobi wszystko za Nas szybciej, i jeszcze do tego najczęściej lepiej, ale szczęściem Bożym nie żyjemy jeszcze w takim świecie w którym tylko to ma wartość.
Upiększajmy nasz umysł i nadawajmy wartość rzeczom przez wysiłek. To nie jest ani proste, ani przyjemne, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Jednak to właśnie jest jeden z większych wyróżników ludzkości - jesteśmy w stanie zapanować nad instynktami i poczekać na odroczoną nagrodę, zamiast bezmyślnie gonić za tą natychmiastową. Myślmy, planujmy, rozwijajmy się, i doceniajmy kolejne kroki jakie zostawiamy za sobą, nawet jeśli były chwiejne. Nawet jeśli były kubłem na chaotyczne myśli, czy kłębkiem nieuporządkowanych idei.
Niech te wszystkie smart-rzeczy będą dla nas narzędziami na drodze do udowodnienia światu co naprawdę znaczy być człowiekiem, a nie jak bardzo ten człowiek może nic nie robić zanim człowiekiem być przestanie.